Załamanie gospodarcze pod koniec 2008 roku wstrząsnęło światem, a nas, Islandczyków, mocno to dotknęło. Przyczyny upadku wciąż są przedmiotem dyskusji, ale jego skutki odczuwamy na własnej skórze każdego dnia. W rezultacie zmieniono zarządców i wielu uwierzyło, że staną na straży dla dobra kraju i narodu. Kolejna rzecz się wydarzyła. Udręka, złość i beznadzieja rosną codziennie i nigdzie nie widać słońca.
Priorytet?
Władze zaakceptowały miliardy ISK jako darowizny na projekt, który ich obywatele uważają za daleki od bezużyteczności. Obejmuje to negocjacje z Unią Europejską, budowę sali muzycznej, o której budowaniu, a co dopiero prowadzeniu, nie pomyślałyby duże narody z milionami mieszkańców. Funkcjonowanie służby zagranicznej, która w żaden sposób nie jest zgodna z wielkością i możliwościami ekonomicznymi oraz potrzebami narodu. Opłaty za zasiadanie w zarządzie państwowej spółki, które są równe miesięcznej pensji wypłacanej najniżej opłacanym, mimo że zasiadanie w zarządzie wymaga 4 godzin pracy miesięcznie na najwyższym szczeblu. Jednocześnie rząd wymusza usługę, za którą większość obywateli kraju płaci najwięcej, tj. służba zdrowia. Czy tego właśnie chciała domowa rewolucja? Nie, mówię!
Kraj się trzęsie!
Na początku października obywatele kraju debatowali nad projektem budżetu i można powiedzieć, że dopiero wtedy zaczęły się wstrząsy załamania, których końca nie widać.Pozwolę sobie stwierdzić, że nigdy w mojej pamięci nie przeprowadzono podobnego egzekucji na miejscu zamieszkania poza obszarem stołecznym.. Boli świadomość, że takie idee rozpalają się w obozach „nordyckiego rządu opiekuńczego”. Niewielu z jej zwolenników prawdopodobnie spodziewało się takiej katastrofy spowodowanej przez człowieka. W okresie świątecznym politycy bili się w piersi i wychwalali islandzki system opieki zdrowotnej, który teraz ma zostać doprowadzony do dna za jednym zamachem. Na szczęście ?okręt flagowy? Landspítalin, ale na pokładzie jest personel medyczny z wiedzą i doświadczeniem najlepszego, co dzieje się na świecie. Landspítalinn jest jak wyspa zależna od importu i eksportu. Tak było i tak powinno być. Teraz błyski w powietrzu i istnieje ryzyko, że zarówno wejścia, jak i wyjścia zostaną zablokowane, ponieważ projekt budżetu faktycznie zamknie wiejskie szpitale. Do tej pory wysyłali pacjentów po diagnozie i przygotowaniu w powiecie na specjalistyczne operacje i leczenie do Landspítalinn, a następnie przyjmowali ich na dalsze leczenie. Doprowadziło to do ukierunkowanej pracy (współpracy) i prawdopodobnie zaoszczędziło duże sumy pieniędzy.
Szpital ochrony zdrowia?
To całe zamieszanie wokół szpitali sprawia, że zasmuca mnie fakt, że posłowie powinni kupować coś takiego. Światłem w ciemności są jednak mocne wypowiedzi posłów z administracji, którzy nie popierają tego ataku na wieś i kraj jako całość. Ci, którym nadal podoba się idea szpitala służby zdrowia, muszą odpowiedzieć sobie na pytanie sumienia, czy dokładnie wiedzą, co się tam dzieje? Wzywam ich i wszystkich zaangażowanych w te sprawy do uważnego przemyślenia i dokładnego przestudiowania tych kwestii oraz do zajęcia się nimi z rozwagą i umiarem dla dobra nas wszystkich. Tylko w ten sposób można uniknąć wielkiego trzęsienia ziemi w Radzie Prezesów. (wcześniej opublikowane w Mbl. 15.10.2010)
Þorsteinn Jóhannesson, naczelny lekarz Fjörðungssúkrahús w Ísafjörður.